5 ważnych dla motocyklistów zmian w 2017
1. Odcinkowy pomiar prędkości już działa!
Odcinkowy pomiar prędkości działa już w 30 miejscach i jest znacznie bardziej restrykcyjny niż fotoradary. System podlega bezpośrednio pod GITD (Główny Inspektorat Transportu Drogowego) i był uruchomiony już kilka miesięcy temu, jednak dopiero teraz po testach – zacznie działać w pełni, a to oznacza zdjęcia i mandaty dla osób, które nie stosował się do obostrzeń na danym odcinku drogi.
Odcinkowy pomiar prędkości działa w bardzo prosty sposób – na bramce wjazdowej jest rozpoznawanych pojazd wraz z numerem rejestracyjnym oraz godziną wjazdu. Na bramce końcowej system rejestruje czas wyjazdu. Na podstawie różnicy w czasie wyliczana jest średnia prędkość kierowcy przez cały odcinek drogi. Odcinki pomiarowe mogą mieć różną długość, przez co ich działanie jest bardziej skuteczne niż fotoradarów (te oddziałują tylko w jednym punkcie).
2. Wyższe OC (znowu!)
Większość z nas już w tym roku zapłaciła więcej za ubezpieczenie swojego jednośladu czy samochodu – przyszły rok przywita nas kolejnym wzrostem wydatków.
Większa kwota jaką przyjdzie nam zapłacić za obowiązkowe OC wcale nie wynika z większej liczby wypadków drogowych, ponieważ ta od kilku lat utrzymuje się na podobnych poziomie, a wręcz spada. Głównymi powodami dla którego ubezpieczyciele chcą podnieść wysokość składek są wzrost wartości wypłacanych odszkodowań, droższe naprawy pojazdów oraz przede wszystkim – częstsze kierowanie spraw o większe odszkodowanie do sądu (które zresztą przeważnie są pozytywnie rozpatrywane dla osoby poszkodowanej, a negatywnie dla ubezpieczyciela).
Kto dostanie najbardziej po portfelu?
Tradycyjnie największe „zwyżki” dotyczą osób młodych – przed 30 rokiem życia. Do tego liczyć będzie się staż posiadania prawa jazdy (jeżeli jest krótszy niż 3 lata, to kolejny powód do większej kwoty za OC) oraz pojemność silnika w ubezpieczonymi pojeździe. Osoby z wypadkową przeszłością, także mogą spodziewać się podwyżek swojego ubezpieczenia. Średnio ceny ubezpieczeń mają wzrosnąć o 35% i dotknie to nas wszystkich, niezależenie od posiadanego pojazdu. Większe wzrosty mogą pojawić się przy większych pojemnościach.
3. Program 50+ (zatrzymywanie prawa jazdy)
Rząd likwiduje „dziurę w prawie”, która pozwalała uchować prawo jazdy – pomimo złapania na zbyt szybkiej jeździe w terenie zabudowanym.
Do tej pory, jeżeli policja złapała kierowcę, który przekroczył o 50km/h dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym – ale nie miał przy sobie prawa jazdy, otrzymywał mandat za wykroczenie oraz brak dokumentu i na tym konsekwencje się kończyły. Kierowcy w opałach często nagminnie zaczynali korzystać z tej deski ratunki, gdy znaleźli się w tarapatach (i nie ma się czemu dziwić).
Ale dziura zostanie załatana Od 1 stycznia, ten sposób przestanie działać – ponieważ od tej daty, policjant nie będzie musiał już fizycznie odebrać dokumentu, żeby rozpoczęła się procedura zatrzymania prawa jazdy. Wystarczy informacja z policji o naruszeniu prawa przesłana do starosty, który na tej podstawie wydaje decyzję administracyjną o zatrzymaniu prawa jazdy i niezwłocznie przekazuje informację o tym do centralnej ewidencji kierowców.
4. Nowe Euro normy – Wtrysk, ABS, Euro4
Od 2017 roku w całej Unii Europejskiej (Imigracyjnej) wszystkie motocykle będą musiały zmierzyć się z nowymi wyzwaniami. Od tej chwili każdy nowy motocykl będzie musiał być wyposażony w system abs, wtrysk paliwa oraz spełniać normy emisji spalin EURO4.
Oczywiście, nowe obostrzenia uderzają najbardziej w te najmniejsze motocykle klasy 125ccm. Tam do tej pory królował gaźnik a abs był rzadki jak jednorożce. Teoretycznie w przyszłym roku będziemy mieli do czynienia z lepszymi maszynami. Bezobsługowy wtrysk paliwa, mniej spalin, większe bezpieczeństwo?
Oczywiście za to wszystko zapłacimy z własnej kieszeni. I możemy spodziewać się, że ceny tych najbardziej budżetowych konstrukcji znacznie wzrosną, a część zwyczajnie zniknie z rynku. Jednak ignorantem ten, który sądzi, że tylko chińczyki dostały po dupie. Z coraz trudniejszymi do spełnienia normami walczą także Ci najwięksi producenci, i tak z nastaniem 2017 roku w Europie pożegnaliśmy takie modele jak:
Honda CBR 600RR – bezpowrotny koniec
Yamaha XJR 1300 – czy yamaha zdecyduje się na nowy model? Może XSR 1300?
Bandit 650 / GSX650F (czekamy na wieści z nowymi modelami… przecież bandit nie może zniknąć)
5. Dolar i Euro w górze
Na koszt nowych motocykli oprócz Euro4 czy ABS wpływa także kurs Euro i Dolara. W chwili kręcenia materiału, na oficjalnej stronie Yamaha Polska zostały zdjęte wszystkie ceny, ponieważ Yamaha każdy z motocykli dostanie nowe, wyższe ceny.
W 2014 roku, kiedy kręciliśmy materiał z MT-07 można było kupić ten motocykl za 24k zł, teraz cena tego jednoślada niebezpiecznie zbliża się do 30 tyś zł. Niestety nie produkujemy ani części ani motocykli, wszystko importujemy. Dlatego nasz niewielki rynek motocyklowy tak bardzo jest podatny na wahania kursów walut.
Jak liczona jest zdawalność w OSK….
Zdawalność liczona w procentach…
Zdawalność….
Co to takiego jest ???
Każdy powie że na to pytanie odpowiedzą wszyscy…to przecież nic trudnego.I zapewne tak jest.Odpowiedzą wszyscy,ale czy poprawnie? I tu już nie ma takiej pewności.Często się słyszy że ta czy tamta szkoła ma taką a taką zdawalność.Ten czy też inny instruktor ma tyle procent zdawalności a tamten dużo mniej lub więcej.
Miałem kolegę instruktora Roberta,bardzo porządny facet.Mieszkał na południu Polski.Przykładał się do swego zawodu z całej mocy.Krótko mówiąc dawał z siebie wszystko. Za cel honoru postawił sobie że jego zdawalność będzie na najwyższym poziomie. Jak postanowił tak zrobił. Jego kursanci jeśli nie zdawali za pierwszym razem to za drugim,sporadycznie zdarzało się iż jakiś kursant zdawał za trzecim razem,ale to było bardzo rzadko. Szef nie szczędził mu pochwał.Czemu zresztą trudno się dziwić. Miał 70 do 80 procent skuteczności.Wszystko to trwało do momentu przyjścia na kurs pani Małgosi. Kursantka ta zaczęła jak każdy kursant po załatwieniu formalności zajęcia teoretyczne.żadnych nie opuściła. Na zajęcia praktyczne nigdy się nawet nie spóźniła nie mówiąc już o odwołaniu czy też nie stawieniu się na nie. Egzamin wewnętrzny udało się zdać a egzamin państwowy zdawała 17 razy. Do egzaminu praktycznego podchodziła z duszą na ramieniu,wiedząc że to nie to samo co egzamin wewnętrzny. Większy stres i co bardzo boli…koszta. Pani Gosia przejeździła 35 min na egzaminie i wydawało się już że jest bliska sukcesu…Jednak można powiedzieć iż będąc już na ostatniej prostej nie przepuściła pieszych na przejściu…no i wynik negatywny. Nie będę już opisywał kolejnych egzaminów pani Małgorzaty i jej perypetii powiem tylko tyle że zdała ona za 23 razem. Po tych ilościach negatywnych egzaminów pani Małgosi skutkowało to iż zdawalnośc pana Roberta spadła do mniej niż 40 procent. W tym samy czasie dla naszego bohatera opowieści trafił się na szkolenie pan Jacek,który wprawdzie zdał egzamin teoretyczny za pierwszym razem ale już z praktyką było dużo gorzej. Dopiero 15 próba okazała się szczęśliwa co dla mojego kolegi Roberta oznaczało spadek poniżej 30 procent zdawalności…
Jakiż z tego morał ??? Instruktor u którego większość i to bardzo duża większość zdawała bez problemu okazuje się że ma dwadzieścia parę procent skuteczności. Te dwadzieścia trzy egzaminy plus piętnaście dało w sumie 38 negatywów. Ktoś kto nie zna pana Roberta,przeczyta w internecie jakie są procenty oceni go bardzo surowo.tylko pytanie czy sprawiedliwie?
Na marginesie tak na koniec dodam iż Robert rzucił pracę instruktora nauki jazdy,wybrał mniej stresującą pracę i co najważniejsze tam gdzie ludzie nie oceniają go według niesprawiedliwie liczonych procent.
ps.tak w woli objaśnienia :
jeśli mamy 10 kursantów i 9 zdaje za pierwszym razem a ten 1 za dziesiątym to zdawalność jest na 50 %
Moim skromnym zdaniem zdawalność powinna być liczona kto zdał za pierwszym,kto za drugim a kto za trzecim itd…
Czy można oblać egzamin za zbyt wolną jazdę?
(screen: „Rzeczpospolita” 21. stycznia 2017 r.)
Dziennik „Rzeczpospolita” analizuje wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie z 17 listopada 2016 r. (sygn.. akt II SA/Sz 657/16). Sąd odrzucił wniosek Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego oraz tamtejszego Samorządowego Kolegium Odwoławczego. W ocenie wymienionych: fakt podniesienia na danym odcinku drogi prędkości nie rodzi obowiązku poruszania się z prędkością zbliżoną do znaku, a oznacza jedynie zakaz jej przekraczania.
Niezdany egzamin. Sprawa dotyczyła oblanego egzaminu na prawo jazdy. Egzaminator uzasadnił, iż kandydat na kierowcę uzyskał wynik negatywny za dwukrotne niezastosowanie się do znaków pionowych, podczas jazdy na drogach dwukierunkowych i jednojezdniowych. Jednym z zadań wymaganych na egzaminie jest jazda drogami o podwyższonej prędkości, którego celem jest sprawdzenie, czy osoba egzaminowana obserwuje znaki drogowe, umie poruszać się z podwyższoną prędkością i właściwie ocenia warunki ruchu pozwalające na bezpieczną jazdę. Oceniając to zadanie egzaminator ustalił, iż zdający nie obserwuje drogowych znaków pionowych, gdyż na drogach o dopuszczalnej prędkości, jadąc w nieutrudniających ruchu warunkach drogowych, poruszał się ze zbyt małą prędkością. Egzaminator stwierdził, że zdający potrafi jeździć ze zwiększoną prędkością, ponieważ po zwróceniu mu uwagi zwiększył ją w czasie jazdy, natomiast nie obserwuje znaków drogowych i nie stosuje się do nich w czasie jazdy, przez co może powodować utrudnienia ruchu na drogach o podwyższonej prędkości – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Odwołanie kandydata na kierowcę. Kandydat na kierowcę zwrócił się do Marszałka Województwa o weryfikację przebiegu egzaminu. Ten unieważnił egzamin, wskazując, iż żaden przepis nie określa minimalnej prędkości, z jaką powinien poruszać się kierujący pojazdem po drodze publicznej w obszarze zabudowanym, na której organ zarządzający ruchem zatwierdził zwiększenie prędkości. Prędkość pojazdu w takiej sytuacji powinna być bezpieczna oraz przy założeniu nieprzekroczenia wartości wyrażonej znakiem drogowym nie powinna powodować utrudnienia ruchu innych uczestników drogi, z uwzględnieniem warunków na niej panujących. – Rozumieć przez to należy, że to sam kierujący pojazdem określa prędkość jazdy, w granicach określonych znakami drogowymi. Fakt podniesienia na danym odcinku drogi prędkości nie jest równoznaczny z nakazem jazdy z wartością wskazaną na znaku zakazu B-33, a jedynie zakazuje jej przekraczania – stwierdził Marszałek Województwa.
Odwołanie egzaminatora. Tym razem odwołał się egzaminator wskazując, iż interpretacja przepisów zastosowana przed organ odwoławczy zawęziła kryteria oceny egzaminu. A precyzyjniej, iż ocena ta odbiera egzaminatorowi możliwość oceny umiejętności egzaminowanego do samodzielnego poruszania się pojazdem w ruchu drogowym, zawężając kryteria oceny egzaminu tylko do tego czy osoba egzaminowana popełniła wykroczenia drogowe podczas egzaminu w ruchu drogowym czy też nie. Samorządowe Kolegium Odwoławcze decyzję Marszałka Województwa utrzymało w mocy
Wyrok Sądu Administracyjnego. Obie przywołane, korzystne dla kandydata na kierowcę decyzje uchylił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie. I tu „Rzeczpospolita” analizuje: – W ocenie sądu, zasadny okazał się zarzut błędu w ustaleniach faktycznych co do rodzaju zadania, którego nieprawidłowe wykonanie przez egzaminowanego legło u podstaw wystawienia przez egzaminatora oceny negatywnej. Mianowicie, organy obu instancji błędnie przyjęły, że zadaniem tym była określona rozporządzeniu z 13 lipca 2012 r. w tabeli nr 7, załącznika nr 2 pod pozycją nr 3 „jazda drogami dwukierunkowymi dwujezdniowymi o różnej liczbie wyznaczonych i niewyznaczonych pasów ruchu, posiadającymi odcinki proste i łuki, wzniesienia i spadki, obniżone i podwyższone dopuszczalne prędkości”. Tymczasem z zebranego podczas postępowania materiału w postaci wyjaśnień egzaminatora oraz egzaminatora nadzorującego przebieg egzaminu zadaniem tym była „jazda drogami dwukierunkowymi jednojezdniowymi o różnej liczbie wyznaczonych i niewyznaczonych pasów ruchu, posiadającymi odcinki proste i łuki, wzniesienia i spadki, obniżone i podwyższone dopuszczalne prędkości”, które ujęte jest pod poz. 2 tabeli nr 7 załącznika nr 2 do cytowanego rozporządzenia.
Sąd podkreślił w uzasadnieniu, iż przewidziany w art. 72 ust. 1 pkt 2 tryb unieważnienia egzaminu państwowego na prawo jazdy nie daje podstawy prawnej do zanegowania oceny z egzaminu, jeśli ocena ta nie jest poprzedzona i nie pozostaje w związku przyczynowo-skutkowym z przeprowadzeniem tego egzaminu niezgodnie z przepisami ustawy. Orzeczenie nie jest prawomocne.